Jednostka Specnazu w Afganistanie. Te jednostki specjalne miały uderzyć w Warszawie.
Jednostka Specnazu w Afganistanie. Te jednostki specjalne miały uderzyć w Warszawie.
Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński
3693
BLOG

Sowiecka inwazja na Polskę 1981

Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 59

Jaruzelski nie wprowadza stanu wojennego

Co stałoby się gdyby generał Wojciech Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku lub gdyby operacja "X", jak nazywano plan wprowadzenia stanu wojennego polskimi siłami w Politbiurze, nie powiodła się? Zebrane relacje i wspomnienia żołnierzy służacych w armii ZSRR w tym czasie oraz udostępnione stronie polskiej plany wojsk CSRS oraz NRD, zeznania polskich wojskowych przed komisją sejmową odpowiedzialności konstytucyjnej w 1995 roku pozwalają złożyć dość kompletny obraz potencjalych wydarzeń, które na szczęście na zawsze pozostały w sferze political fiction.

Politbiuro KC KPZR w Moskwie: "rada starców", gołębie i jastrzębie

Zaufanie Politbiura do Jaruzelskiego w pierwszych dniach grudnia 1981 było już mocno nadszarpnięte. Plan operacji "X" był gotowy a tymczasem Jaruzelski bawił się w jakieś spotkania z "Solidarnością" i Kościołem. Członkowie Politbiura mówią: "Jaruzelski pogrywa z nami". Istotnie, żeby zyskać na czasie (ale jednocześnie zabezpieczyć sprawne działanie kraju po ewentualnym wprowadzeniu stanu wojennego) Jaruzelski przedstawia żądania pomocy gospodarczej, które, o czym nie wie, są trudne do spełnienia dla ZSRR. Politbiuro analizując te żądania stwierdza że musieliby sięgnąć do rezerw republik sąsiadujących z Polską i zmniejszyć konsumpcję żywności oraz paliw aby móc je spełnić. Zniecierpliwienie brakiem zdecydowania generała w rozprawie z "konrrewolucją" było jednak hamowane obawami przed skutkami interwencji zbrojnej w Polsce.

Szczególnie przeciwny interwencji wydawał się byćminister spraw zagranicznych: Andriej Gromyko, który w tym czasie wkładał wiele wysiłku w budowę polityki odprężenia z Zachodem oraz prezentował na forum ONZ bardziej pokojową twarz ZSRR. Paradoksalnie przeciwny interwencji wydawał się również inny członek Politbiura: władca KGB, Jurij Andropow, późniejszy (po Leonidzie Breżniewie) pierwszy sekretarz KC KPZR. Znany jest jego cytat "limit interwencji zbrojnych został już wyczerpany". Był on też przez wiele lat pod wpływem swojego byłego podwładnego z sekcji polskiej do spraw współpracy z bratnimi partiami KC KPZR: Piotra Kostikowa. Piotr Kostikow był uważany w Moskwie za miłośnika Polaków, powtarzał on wielokrotnie, że interwencja zbrojna będzie oznaczać, że w Polsce powstanie wielkie podziemie, zaraz zaczną się ogranizować komórki oporu "trójki" i "piątki", najlepsi członkowie partii staną przeciwko Związkowi Radzieckiemu, a stosunki z Polską zostaną zepsute na najbliższe 1000 lat. Piotr Kostikow został jednak odsunięty od głównego biegu spraw na boczny tor.

Innymi ważnymi członkami Politbiura podejmującymi decyzje w tym okresie był główny ideolog partyjny i przewodniczący komisji do spraw kryzysu w Polsce : Michaił Susłow, dogmatyczny starzec domagający się skrajnych rozwiązań. To na jego polecenie już w 1980 roku powołano grupę wojsk przeznaczoną do interwencji w PRL. Również on przedstawiał kolejne projekty dojścia w PRL do władzy bardziej "zdrowych sił". Wg niektórych źródeł zaprojektował on nawet nowy polski "gabinet cieni" na wypadek gdyby interwencja zbrojna okazała się koniecznością. Politbiuro podjęło znacznie wcześniej próbę obalenia polskiego tandemu władzy Kania-Jaruzelski poprzez wypróbowaną metodę: listu KC KPZR do zdrowych sił KC PZPR. Była to już raz sprawdzona w relacjach z PRL metoda przewrotu władz. Poskutkowała ona przy obaleniu Gomułki i zastąpienia go wskazanym w Moskwie (przez Piotra Kostikowa) Gierkiem. Tym razem jednak lojalność polskiego KC (głównie wobec Jaruzelskiego) przeważyła. Przewrót Moskwy w Polsce nie powiódł się.

Sam Leonid Breżniew: pierwszy sekretarz KC KPZR, umierający władca imperium, był postacią kompletnie nieprzewidywalną. W tym czasie był zdolny do kontaktu z rzeczywistością już tylko przez jedną godzinę dziennie. Wahał się pomiędzy rozwiązaniem skrajnym a nawet potencjalną finlandyzacją Polski. Nietrudno zauważyć że taki pierwszy sekretarz był wyjątkowo łatwą osobą do zmanipulowania, jego decyzje były zmienne i o trudnych do przewidzenia skutkach. Tak też stało się rok wcześniej w sprawie Afganistanu. Protokoły mówią, że Breżniew wielokrotnie mówi "nie możemy wprowadzać wojsk do Afganistanu". Później nagłe zniecierpliwienie, impulsywna decyzja i interwencja rozpoczęła się (tej decyzji w protokołach już nie ma).

Jak w każdym rządzie istnieje też grupa "jastrzębi". Należą do niej, co nie jest niespodzianką, wojskowi. Minister obrony ZSRR: marszałek Dmitrij Ustinow i dowódca naczelny wojsk Układu Warszawskiego, autor planu interwencji w Polsce: Wiktor Kulikow. To Ustinow przekazał dowódcy 7mej dywizji powietrznodesantowej: Władysławowi Aczałowi rozkaz ... aresztowania Wojciecha Jaruzelskiego i członków polskiego kierownictwa wojskowego i politycznego.

Rosyjski historyk Walerij Musatow zachowanie, nieprzewidywalność i psychologię podejmowania decyzji Politbiura określa mianem "rady starców".

Ostatnia reakcja Politbiura

Gdyby przygotowany i zakomunikowany Moskwie plan stanu wojennego nie wszedł w życie natychmiast nastąpiłby telefon do Wojciecha Jaruzelskiego z żądaniami tłumaczeń. Struna obietnic, opóźnień była tak naciągnięta, że jedynie iskra, wahanie Jaruzelskiego, odczytanie jego reakcji jako kolejne gierki lub próby oszukiwania Moskwy wystarczyłyby żeby Breżniew w swoich nielicznych przebłyskach świadomości podjął kolejną impulsywną decyzję przy potakiwaniu Susłowa, Ustinowa i rezygnacji Andropowa i Gromyki. Reszta Politbiura praktycznie nie liczyła się. Tak jak i w Polsce realna władza spoczywała w rękach kilku osób, reszta odgrywała rolę pionków. Takim pionkiem Politbiura był wówczas młody Michaił Gorbaczow z którego relacji wiemy o wahaniach między skrajnymi rozwiązaniami.

Operacja inwazji (jej nazwy nie znamy) była gotowa. Trasy przemarszów, miejsca lądowań oddziałów powietrznodesantowych, newralgiczne miejsca w Polsce takie jak centra łączności, węzły telekomunikacyjne, telewizja, główne wojskowe ośrodki decyzyjne były już doskonale rozpoznane. W Warszawie i Rembertowie czekały przygotowane do natychmiastowego uderzenia środkowoazjatyckie oddziały Specnazu. Oddziały powietrznoszturmowe były załadowane do śmigłowców. Oddziały pancerne przy granicach z Polską w stanie podwyższonej gotowości oczekiwały na wymarsz.

Zniecierpliwione Politbiuro zapaliłoby zielone światło na operację. Marszałek Kulikow wreszcie dostaje to na co czekał od ponad półtora roku.

Przed operacją

Żadnej operacji nie można przeprowadzić bez szczegółowych przygotowań, szczególnie w tak dużym i przygotowanym militarnie kraju jakim była wówczas PRL. Ludowe Wojsko Polskie dysponowało wówczas kilkunastoma dobrze wyszkolonymi dywizjami, blisko trzema tysiącami czołgów, kilkuset samolotami bojowymi, siecią obrony powietrznej. Regularna wojna z PRL wg przewidywań sowieckich mogła kosztować nawet do 3 milionów ofiar po obu stronach (oczywiście większość ofiar byłaby po stronie polskiej), byłaby to katastrofa na którą nawet ZSRR nie mógł sobie pozwolić.

Dlatego kierownictwo ZSRR miało bardziej wyrafinowane plany niż regularna wojna lądowa.

Zastraszyć polskie kierownictwo

Przygotowania do inwazji trwały już od 1980 roku. Co więcej ZSRR wcale się z nimi nie kryło i plany ... pokazało Polakom. Zapoznał się z nimi zarówno Jaruzelski jak i kilku polskich generałów. Widział je również pułkownik Kukliński (i oczywiście przekazał je CIA). Jak relacjonuje Kukliński każdy polski generał, któremu zostały one pokazane był przerażony i mocno przygnębiony. Generał Molczyk mówi że to były "straszne plany". Warszawa miała zostać okrążona przez 4 sowieckie dywizje, w tym 2 powietrznodesantowe i 2 pancerne. Cały plan obejmował kilkanaście dywizji Układu Warszawskiego, w tym z NRD i Czechosłowacji.

Dlaczego jednak Sowieci mieli pokazywać te plany potencjalnemu przeciwnikowi? Po pierwsze: polska generalicja była tak mocno umocowana w strukturach i sposobie myślenia Układu Warszawskiego, że nikt z Polaków nawet nie pomyślał o oporze przeciwko swoim "sojusznikom". W końcu wrogiem byla "kontrrewolucja": "Solidarność". Po drugie cel Sowietów był zupełnie inny: zmusić Polaków do rozwiązania problemu polskimi rękami.

"Mniejsze zło" i dla PRL i dla ZSRR

Stan Wojenny wprowadzony polskimi siłami był nie tylko "mniejszym złem" dla Polski jak określa to Jaruzelski, był również mniejszym złem dla ZSRR. Wojna w środku Europy kosztowałaby ogromne środki, oznaczałaby embargo Zachodu na technologie prezyzyjne, których ZSRR potrzebowało jak powietrza i wreszcie zniszczenie długo przygotowywanej polityki odprężenia. Jeżeli jednak udałoby się zmusić polskie kierownictwo do wprowadzenia porządku własnymi siłami to ZSRR nie poniosłoby tych wszystkich konsekwencji, a sytuacja wróciłaby do poprzedniego stanu.

Jawne przygotowania do interwencji

Dlatego też ZSRR wcale nie krył się z przygotowaniami do interwencji, aby zagonić Jaruzelskiego w ślepą uliczkę z której nie miał już odwrotu. Albo Stan Wojenny albo inwazja. Sowieci sprawili aby informacje o przygotowaniach militarnych różnymi kanałami spływały do polskiego kierownictwa. Rodzinom polskich dyplomatów w Moskwie różni życzliwi podszeptywali rewelacje o specjalnie szkolonych, mówiących po polsku oddziałach przygotowywanych w Białorusi. Co ciekawe, wiemy z relacji różnych rosyjskich wojskowych, że była to prawda. Zatem i przygotowywano inwazję i głośno o tym mówiono Polakom. Cywilnymi pociągami z dworca w Moskwie pod Polską granicę odjeżdżały oddziały żołnierzy z Azji Środkowej. Również postarano się, aby Polacy to zobaczyli.

W Warszawie generał Aczałow przeprowadzał rozpozananie terenów gdzie miały desantować się jego wojska. Z pewną konsternacją stwierdził, że w strefie zrzutu w Bemowie wyrosło osiedle mieszkaniowe, zmodyfikował zatem swoje plany. Bezczelnie wjechał gazikiem na lotnisko Okęcie gdzie dokonał pomiarów długości pasa startowego. Pod pozorem wizyty turystycznej zwiedził sobie gmach polskiego KC a nawet siedzibę Narodowego Banku Polskiego.

Przekroczywszy granice PRL z Białoruską i Ukrańską SSR, Czechosłowacją i NRD jawnie po polskich drogach krążyły sowieckie patrole rozpoznawcze, dokonywały oględzin dróg, co więcej: do pomocy w tych oględzinach zabierały polskich wojskowych, których znaleźli po drodze.

Sowieccy oficerowie dość bezczelnie przeprowadzali wywiady w różnych jednostkach, sprawdzając lojalność polskich oficerów wobec Jaruzelskiego.

Wszystko to oczywiście nie uszło oczom polskiego kontrwywiadu. Działania sowieckie mocno denerwowały i niepokoiły polskie kierownictwo. Na polskie żądanie wydalono kilku sowieckich oficerów, ale główny mocodawca tej operacji: marszałek Kulikow nadal odwiedzał Polskę.

Wszystko to służyło podwójnemu celowi: zmuszeniu polskiego kierownictwa do wprowadzenia stanu wojennego oraz realnemu przygotowaniu interwencji gdyby Jaruzelski stanu wojennego nie wprowadził.

Tajne przygotowania do interwencji

Polskie kierownictwo nie wiedziało jednak o tajnej części przygotowań o której wiemy z przekazanych sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej z archiwów niemieckich i czeskich z relacji radzieckich wojskowych oraz raportów polskiego kontrwywiadu.

W Warszawie i innych newralgicznych miejscach usadowiły się potajemnie elitarne jednostki Specnazu, weterani operacji specjalnych w Afganistanie. To tego typu elitarne jednostki dokonały w tym kraju precyzyjnej egzekucji i w efekcie podmiany aparatu państwowego. Polski kontrywiad wojskowy zauważył obecność tych jednostek, jednak nie wiedział gdzie się one znajdują, miał tylko podejrzenia że sztab operacji specjalnych został ulokowany w tajnym sowieckim centrum łączności w Rembertowie.

Do jednostek powietrznoszturmowych wokoł granic PRL przydzielono tłumaczy GRU władających językiem polskim. Przygotowano również grupy specjalne złożone z komunistów polskiego pochodzenia urodzonych w ZSRR.

Najwięcej wiadomo o przygotowaniach Czechosłowackich. CSRS przygotowało operację specjalną o kryptonimie "Sever" (Północ) obejmującą wysłanie do polskich miast wozów propagandowych i grup politruków władających językiem polskim. Operacja "Sever" miała być zabezpieczeniem operacji "Karkonosze": militarnym wkroczeniem wojska CSRS do południowej polski. W rozkazach otrzymanych z Moskwy zaznaczono miejsca spotkań z jednostkami sowieckimi i NRD i podział terenu. Operacja ta wyraźnie zakładała że Ludowe Wojsko Polskie będzie unieruchomione.

Podobne przygotowania czyniono w NRD. W archiwach niemieckich spoczywa plan forsowania Odry. Wiadomo również dzięki pracom niemieckich historyków, że dnia 12 grudnia 1981 w pełnym stanie gotowości przy granicy z Polską znalazły się 2 dywizje pancerne wojsk NRD.

Z zebranych relacji wiemy że dnia 12 grudnia w gotowości bojowej znalazły się jednostki pancerne na terenie Białorusi, Litwy i wiadomo również o podniesieniu w stan pełnej gotowości lwowskiej brygady powietrznoszturmowej.

Jest to tylko część obrazu zebrana ze znanych fragmentów układanki: siły przeznaczone do interwencji w Polsce były znacznie większe. Na pewno w pełnym stanie gotowości znalazła się sowiecka Północna Grupa Wojsk stacjonująca w Polsce w składzie 2 dywizji, wiadomo o przygotowaniach co najmniej 1 sowieckiej dywizji na terenie Czechosłowacji.

Inwazja

Niepełne elementy układanki pozwalają ułożyć tylko część scenariusza inwazji. Dobrze już jednak wiadomo co działoby się w pierwszych, najważniejszych godzinach.

Jaruzelski nie wprowadza stanu wojennego, wykazuje wahanie. Czy to będzie 13 czy 14, czy też 17 grudnia (Planowany na ten dzień wielki strajk "Solidarności" stanowił doskonały pretekst). Politbiuro zapala zielone światło.

Rozpoczyna się zakrojona na wielką skalę operacja specjalna. Zakamuflowane w Warszawie grupy Specnazu odcinają łączność MON, sztabu wojsk lądowych, centrum dowodzenia lotnictwa i innych ośrodków dowodzenia Po krótkiej walce z polskimi oddziałami ochrony detonowane są w tych punktach ładunki wybuchowe. Uderzenia takie są przeprowadzane również w innych miejscach Polski. Jest to kluczowa część operacji: Ludowe Wojsko Polskie ma zostać bez oczu, uszu i głowy. Sam generał Jaruzelski znajduje się gdzieś zapewne w tajnym bunkrze. Być może nie zdąży się nawet ukryć, lecz nawet jeśli to mu się uda jego łączność ze światem zostaje odcięta. Cywilne ośrodki władzy chwilowo są nietknięte - nie są w tym momencie najważniejszym celem. Być może któryś z przytomniejszych członków kierownictwa zdąży nadać krótki komunikat telewizyjne lub radiowy do narodu.

W momencie rozpoczęcia operacji specjalnej granicę z PRL na niskiej wysokości, niezauważone przez radary penetrują już pierwsze rzuty śmigłowców z jednostkami powietrznodesantowymi. Gdy w Warszawie i kilku innych miastach polski odpalane są ostatnie ładunki wybuchowe w centrach łączności po półtorej godziny na Okęciu lądują pierwsze śmigłowce batalionu powietrznodesantowego 7mej dywizji powietrznodesantowej. Czołgi dywizji pancernych z Litwy, Białorusi, Ukrainy, Czechosłowacji, NRD przekraczają granice. Do polskich miast jeszcze daleko.

Jest 3 godzina operacji. Po opanowaniu lotniska na Okęciu ruszają samoloty transportowe. Warunkiem powodzenia tej części operacji jest wyłączenie polskiej obrony powietrznej, ale o to zadbały już oddziały specnazu. Jeden po drugim lądują na lotnisku potężne samoloty transportowe z których wytaczają się opancerzone wozy desantu BMD oraz oddziały spadochroniarzy. Natychmiast ruszają w stronę budynkó KC, stacji przekaźnikowych telewizji na szczycie Pałacu Kultury, siedzibie Narodowego Banku Polskiego. Jednocześnie w sprzyjających miejscach wokół miasta następują zrzuty spadochronowe. Razem jest to potężna siła 2 dywizji powietrznodesantowych. W Warszawie Polacy nie mają jednostek które są w stanie podjąć obronę przeciw tej potędze. Nikt zresztą w Polsce nie wie co się dzieje, łączność jest już sparaliżowana. Kolejne elementy jednostek powietrznodesantowych lądują na lotnisku w Łasku między Warszawą i Łodzią. Wg gen. Aczałowa przystępują również do budowy obrony na wypadek gdyby nadeszły oddziały Ludowego Wojska Polskiego.

W większych miastach lądują również oddziały powietrznoszturmowe, w Krakowie lwowska brygada ląduje na lotnisku Balice i zabezpiecza je. Podobnie jak w Warszawie lądują tam samoloty transportowe. Od południa do Krakowa zbliża się sowiecki pułk pancerny. Jest już w okolicach Myślenic.

Co dalej?

Sytuacja może potoczyć się w wielu kierunkach. Generał Aczałow ze swoimi spadochroniarzami miał aresztować Wojciecha Jaruzelskiego oraz całą listę osób z głównego kierownictwa polskiego. Ostateczną listę miał otrzymać tuż przed operacją, jedynie nazwisko Jaruzelskiego było mu znane: przekazał mu je ustnie marszałek Ustinow. Przypuszczalnie dość szybko powołanoby polski gabinet cieni, jego skład jest nieznany, ale można mieć pewne przypuszczenia. Rozważając skład tego gabinetu w Politbiurze miały pojawić się nawet nazwiska Gomułki i Moczara. Jest bardzo możliwe że nowymi ministrem MSW zostałby powołany na powrót gen. Mieczysław Milewski, którego gen. Jaruzelski odsunął wcześniej na boczny tor.

Prawodopodobnie część jednostek Ludowego Wojska Polskiego próbowałaby walki, jednak pozbawione dowodzenia, bez łączności i odosobnione zostałyby szybko unieszkodliwione a niedobitki mogłby by przejść jedynie do walki partyzanckiej.

Rozpoczęłyby się nowe straszne czasy.

Następny artykuł: "Konflikt generałów"

 (Tekst jest własnością intelektualną i jest chroniony prawnie. Zanim wkleisz ten tekst na swoją stronę WWW, zapytaj: lukaszrzepinski@gmail.com)

 

 

 

 

 

 

 

37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo pisuję głównie o historii i ekonomii ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura