Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński
949
BLOG

Norwegia cz.III "Razem czyli mentalność chińska"

Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

 Blog specjalisty zatrudnionego w chińskiej firmie w Norwegii 

 

Razem 

 Nalezy przebywac razem. Razem jest razniej: mozna sie poklepac, powiedziec dowcip. Rowniez znacznie milej jest drzemac na biurku kolo kolegi. O 19tej wyjdziemy sobie do naszych malych Chin polozonych niedaleko biura gdzie chinski kucharz niedawno przybyly z Bolan (Polska) przyrzadzi jakies pysznosci – owoce morza, salatki, podlane doskonalymi sosami. Nie trzeba sie spieszyc: obejrzymy sobie po raz piaty nagrane wiadomosci wyswietlane na scianie siorbiac zupe ze wspolnego kociolka.

A co tam slychac w wiadomosciach? Konflikt jakis… Niedobre Filipiny. Twierdza ze nasza wyspa nalezy do nich! Jak za czasow wielkiej armady chinskiej, wyplywa flota Panstwa Srodka. Plynie w szybku paradnym. Ze wzgledu na moje militarne zainteresowania rozpoznaje  (glownie sowieckie I rosyjskie) typy: tutaj okrety podwodne Kilo. Ex-ukrainski i zmodernizowany za kilka miliardow dolarow lotniskowiec “Varyag” (nabyty podstepem przez firme z Hongkongu za nedzne 30 milionow dolarow jakoby na kasyno zaraz po rozpadzie ZSRR) – wypluwa z pokladu w niebo grozne (rowniez rosyjskie) mysliwce. Demonstracja sily konczy sie pokazami mozliwosci piechoty morskiej dokonujacej abordazu na okret przeciwnika. Widzialem ten film 2 miesiace temu w restauracji chinskiej w Warszawie. Widac nie nakrecili jeszcze nowego.

Twarze wpatrzone w ekran ale moi chinscy koledzy nic nie mowia – wielka polityka zdaje sie ich nie interesowac. Za chwile jednak pojawiaja sie kolejne wiadomosci ktore wyraznie wzbudzaja to wesolosc, to podniecenie. Skandal seksualny! Jakis zarzadca prowincji uwiodl sekretarke. Ta z kolei zagrozila ze jak nie otrzyma pieniedzy to zamiesci filmy z ich igraszek w internecie. Pieniedzy nie zobaczyla, zatem Chiny zobaczyly swojego urzednika w sytuacji intymnej. Utracil stanowisko. Opinia publiczna jednak nie zakonczyla debaty. Okazuje sie ze w koncu postepek kobiety takze byl skrajnie niemoralny. I podzielili sie Chinczycy w opiniach – kto tu jest winien?

Kolejna wiadomosc wzbudza groze – szaleniec z mlotkiem szaleje w korku ulicznym. Rzuca mi sie w oczy duza ilosc bardzo dobrych samochodow – to juz inne Chiny niz kiedys. Kolejny film przedstawia 2 ludzi dreczacych czy to chorego, czy to pod wplywem narkotykow, tygrysa. Skacza po nim i kopia, tygrys tylko porykuje.

Prezes wyraznie chce abym poczul sie dobrze w ich towarzystwie – objasnia wszystkie historie. Samiec alfa – kiedy zbiera sie z powrotem do biura: wszyscy uznaja ze czas najwyzszy. Ktora to jest? Grubo po 20tej. W biurze mozna jeszcze troche pobyc razem, zademonstrowac swoja wole ciezkiej pracy. Niewiele jest do zrobienia, w zasadzie to nic. Akt woli jest jednak wazniejszy. Byc moze szef wpadnie na pomysl zmiany ostatniej prezentacji? Gdyby wpadl na taki pomysl a nie byloby chinskiego podwladnego w biurze – wstyd bylby ogromny. Nic nie szkodzi ze jest spiacy – odespi jutro na biurku. Codziennie kilka osob odbywa godzinna drzemke w ten sposob.

Prezes prosi abym byl cierpliwy – traca duzo zachodnich ekspertow. Roznica kulturowa jest zbyt duza. Prezes jako jedyny rozumie te roznice, sredni management juz nie. Opowiada mi o tym ze Chinczycy nie umieja sie jasno komunikowac, wyrazac oczekiwan. Wezma sie chetnie do roboty ale bez planu. No bo kto ma ulozyc plan? Jesli szef kaze pracowac, to znaczy ze ma plan! A jak zakwestionowac plan szefa, albo co gorsza zapytac czy wogole jakis ma? Mowi o tym ze tym razem nie dopusci do utraty zachodniego eksperta (ze wskazaniem na mnie). Jestem cierpliwy – przez pierwszy tydzien dostosowalem sie do zwyczajow – wieczornych wyjsc i ciezkiej pracy. Zaczeli mnie bardziej traktowac jak swojego I byc znacznie cieplejsi.

W przyszlym tygodniu wracam do trybu europejskiego – co za duzo to niezdrowo. Obserwuje ze Szwedzi czy Norwegowie tak pracuja.

Gleboko zrozumiec - to slowo klucz mojego bezposredniego szefa. Brzmi tak chinsko. Glebokie zrozumienie – powtarza mi to wielokrotnie, to jego filozofia. Glebokie zrozumienie – sila Chin. Zapytanie ofertowe jest wrecz kontemplowane. Z rozmowy orientuje sie ze faktycznie gleboko je rozumieja. Problem polega na tym ze zrozumienia nie rodzi sie dzialanie. Chinczycy maja problem z zademonstrowaniem tego zrozumienia, chocby z powodu bariery jezykowej. Ale wykazujac dobra wole mozna sprawdzic ze jest ono faktycznie glebokie.

Jednak chinskie dzialanie jest skrajnie nieefektywne. Wychodza wszystkie cechy o ktorych mowil prezes: nie wiem czego ode mnie oczekuja.

 Ze wstydem szef mowi ze Chinczycy nie sa dobrzy w kreatywnosci: daje mi do napisania dokumenty wizji strategicznej.

Pisze je latwo, na co on odpowiada: Nie, nie zrozumiales dostatecznie gleboko. Zrozum to glebiej.

Pisze je kolejne poltora dnia. Po 7mej probie wreszcie jest zadowolony: tak! Teraz gleboko zrozumiales. Oni tak wlasnie mysla. Byloby znacznie jednak latwiej gdyby wyrazil uprzednio jakies oczekiwania lub podal konkretnie punkty ktore nie podobaly mu sie. Krytyka bylaby jednak nieuprzejma. Musze sam domyslic sie co jest nie tak.

Planu na spotkanie z klientem brak. Pytam o to szefa – wyraznie unika odpowiedzi. Okazuje sie ze to grupa musi urodzic plan. Jesli go nie urodzi – planu nie bedzie. Nie jest rola szefa plan narzucac. Podobnie jak prezes wspolnie z pracownikami rozladowuje ciezarowke ze sprzetami na szol techniczny. Chinskie zarzadzanie. Ma to plusy I minusy – zazenowany obserwuje jak klient krytykuje tak “urodzony” plan: “przeciez nie tego oczekiwalismy! Czy wy wiecie o czym mowicie? Macie nieodpowiednich ludzi”. Nie mowie “a nie mowilem” – obserwuje. Patrze wyczekujaco to w oczy mojego szefa to w oczy prezesa. Nic. Tak po prostu sie stalo, gdyz tak musialo byc.

Nastepnego dnia przejmuje dowodzenie w jednej grupie. Grupa chetnie sie podporzadkowuje. Patrze co na to moj szef. Nic. W trakcie dnia wysyla mi jedna instrukcje. Dowodze? Widac tak musi byc. Zapewne musialem zrozumiec sam swoja role: nie wypadaloby mi jej narzucac. Byc moze kazdy sam musi sie dopasowac do grupy.

Pozmienialem mase rzeczy w ofercie – gdyby ktos mi tak zrobil to bylbym wsciekly. Chinczycy z usmiechami grzecznie podziekowali. Nie wiem co siedzi w ich glowach – czy zawsze tak dziekuja? Stanelo na tym ze zmiany zostaly.

Ciekawe jak zabezpieczaja sie przed utrata twarzy – rzadko pada krytyka, jesli cos jest nie tak to milcza, natomiast duzo wzajemnie sie chwala.

I jest to kultura dotykowa. Rozmawiam z szefem nagle czuje ze jakas reka sunie mi po plecach. Okazuje sie ze to mlody Hou postanowil sie o mnie oprzec – non stop tak robia.

37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo pisuję głównie o historii i ekonomii ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości