Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński
748
BLOG

Bajka o Stanie Wojennym

Łukasz Rzepiński Łukasz Rzepiński Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Dzisiaj publicystyka. Zrozumienie trudnych zależności panujących podczas kryzysu lat 80-81 znacznie ułatwi pewna bajka.

W naszym domu (my – to kierownictwo PRL: Kania i Jaruzelski, potem sam Jaruzelski) szczeka pies (Solidarność), który bardzo drażni naszego wielkiego sąsiada (ZSRR). Sąsiad jest wielki, brutalny, ma kij bejsbolowy,
ale był naszym kolegą z podwórka, więc udajemy, że go lubimy (no bo w końcu też jesteśmy komunistami). Sąsiad zdenerwowany mówi: drażni mnie strasznie szczekanie twojego psa. Nie ruszaj się, stój z boku, a ja wezmę mój bejsbol (interwencja wojskowa) i go uciszę (pierwsza reakcja ZSRR to było przygotowanie interwencji przy milczącej zgodzie i bierności LWP).
Ale to w końcu nasz pies, choć nie bardzo go lubimy to metody traktowania go bejsbolem budzą w nas obrzydzenie no i pies jednak jest nasz i nasze podwórko. Mówimy więc: uspokój się kolego, ja tutaj mam kaganiec to mu go założę i będzie spokój (Kania przekonał Breżniewa że zrobi porządek własnymi siłami). Na to sąsiad: dobrze, ale kaganiec to może być za mało, uderz go jeszcze parę razy kijem (Sowieci zaproponowali brutalne plany wprowadzenia stanu wojennego). Na to my: nie, nie kaganiec wystarczy. Sąsiad odpowiada: no dobrze, rób jak uważasz. Pies szczeka coraz głośniej. Trochę się go boimy i nie bardzo jeszcze wiemy jak mu ten kaganiec założyć (tworzenie planów stanu wojennego trwało aż rok). No to może rzucimy mu trochę mięsa. Rzucamy mięso, pies pożarł i dalej szczeka (ustępstwa wobec Solidarności). Sąsiad zza żywopłotu woła: zwariowałeś? Dajesz mu mięso a miałeś kaganiec zakładać! Nadal nie bardzo chcemy zakładać kaganiec psu ale musimy go czymś uspokoić. Rzucamy mu jeszcze większy ochłap mięsa. Pies pożarł i nadal szczeka. Na to sąsiad: no teraz mnie naprawdę zdenerwowałeś, idę po mój bejsbol. Idzie po bejsbol ale nie wiemy czy udaje czy nas straszy (Breżniew stosował strategię jednoczesnego zagrożenia interwencją przez realne przygotowania, ale nie wiadomo czy i kiedy podjąłby jej decyzję). No to szybko idziemy do sąsiada i mówimy: słuchaj teraz na pewno włożymy mu kaganiec, tylko trochę się boimy psa i musimy się do tego przygotować (Kania z Jaruzelskim polecieli do Brześcia tłumaczyć czemu oddają pozycję za pozycją Solidarności, pokazali że faktycznie przygotowują stan wojenny ale to trwa, dostali ostrą burę od Politbiura).
Na to sąsiad: "no nie wiem, mam tutaj mój kij, polegam na nim, jak nie założycie kagańca to sam przyjdę i zrobię porządek". Wracamy do domu a tymczasem pies ukradkiem znowu wykradł mięso. Widząc to sąsiad bierze do ręki kij i woła nas. Słuchaj mówi postraszę tego psa moim kijem. Bierze do ręki kij, wchodzi na nasze podwórko i groźnie uderza kijem o rękę (manewry wiosną 1981 roku). My stoimy z boku i się przyglądamy żeby pies widział że jest nas dwóch. Pies faktycznie przestraszył się tego kija i przestał na chwilę szczekać. (Manewry przeraziły i uspokoiły Solidarność). Widząc że pies się uspokoił mówimy: słuchaj: pomachaj jeszcze tym kijem (widząc efekt manewrów Jaruzelski i Kania prosili o ich przedłużenie). Sąsiad na to : co za dużo to niezdrowo – masz sam założyć mu kaganiec (wprowadzić stan wojenny). Nie wiemy że potajemnie sąsiad przygotował plan, że najpierw da tym kijem nam po głowie, potem uderzy psa a następnie wprowadzi do domu lokatora którego bardziej lubi (potajemnie przygotowano wariant planu z aresztowaniem Jaruzelskiego i zastąpieniem go bardziej uległą wobec ZSRR osobą, wiadomo że prosił o to Olszowski). Sąsiad jednak nie doszedł jednak jeszcze do wniosku co robić. Ciągle ma nadzieję że założymy psu kaganiec, to dla sąsiada najlepszy wariant. Bijąc kijem wzbudziłby niechęć innych sąsiadów (jednym z głównych argumentów niechęci ZSRR do interwencji było zepsucie polityki odprężenia). Rozpatruje też drugą opcję, że wejdzie do nas i przyłoży kijem psu, a my się będziemy przyglądać lub mu pomożemy. (Wariant interwencji przy współudziale LWP). O tym że rozpatruje drugą opcję poinformował nas (Jaruzelski otrzymał wgląd w plany tego wariantu interwencji). Oczywiście jednak nie mówi nam że pod przykrywką wariantu numer 2, ma też w zanadrzu plan przywalenia nam kijem po głowie.
My jednak nie chcemy aby sąsiad tu wchodził, mówimy mu: patrz patrz, już przygotowujemy kaganiec. Patrz już biorę go do ręki i zaraz założę (przekazywanie sowietom planów przygotowań na temat stanu wojennego). Widząc że faktycznie przygotowujemy się do włożenia psu kagańca sąsiad uspokaja się i odkłada kij (zagrożenie interwencją w 1981 spadło). Drugą ręką jednak dajemy psu mięso (kolejne negocjacje, próby rozwiązania politycznego). Sąsiad to widzi, drażni go to ale póki co widzi że też przygotowujemy kaganiec więc siedzi cicho.
W końcu jesteśmy przygotowani. Mówimy sąsiadowi: słuchaj, jestem przygotowany. Zaraz włożę mu kaganiec ale boję się że pies mnie pogryzie. W razie czego pomożesz mi i wyciągniesz kij? (Jaruzelski 8 grudnia wg archiwum Mitrochina i innych dowodów nagle poprosił o ewentualną pomoc). Sąsiad jest nieco zdziwiony. Wcześniej nie chcieliśmy żeby używał kija a teraz nagle go o to prosimy. Mówi więc : nie, nie ma mowy, mówiłeś że sam włożysz mu kaganiec to radź sobie sam (oświadczenia Politbiura: interwencji nie będzie). Na to my: no dobrze, ale nie zdziwcie się jak pies nas pogryzie (rzewne oświadczenie Kiszczaka, że idziemy w bój sami i możemy zginąć). Mówimy : dobra to teraz zakładamy kaganiec (ostateczne poinformowanie 12 grudnia o wprowadzeniu operacji X). Potajemnie, nie mówiąc nam o tym, sąsiad bierze do ręki kij (częsciowa mobilizacja kilku dywizji w grudniu 81). Hyc, sprawnie włożyliśmy psu kaganiec, nie pogryzł nas (stan wojenny okazał się sukcesem). Pies jest uspokojony ale nadal powarkuje. Sąsiad odkłada kij na półkę, ale ciągle tam leży (plany interwencji w wersji 2 lub 3 z częściowym utrzymywaniem mobilizacji zostały odwołane dopiero w 82gim roku).

Po roku ściągamy psu kaganiec. Pies pyta: czemu mi go założyłeś? Odpowiadamy: a bo wiesz, szczekałeś, chciał przyjść sąsiad i zatłuc cię kijem, a ja Cię przed nim obroniłem!

-------------------------------------------

Uzupełnienie:

Po latach poczuliśmy się starzy, wypuściliśmy psa z budy, szarpał się to zdjęliśmy mu łańcuch. Pies zaczął rządzić w naszym domu. Jednak czasami nam wypomina ten kaganiec. Przekonaliśmy go: "wiesz, przyszedłby sąsiad i Cię stłukł, a ja tak naprawdę to powstrzymałem tego sąsiada".Pies uwierzył. Czasami mówi: "a nie było to tak że założyłeś mi kaganiec bo chciałeś sam mieszkać tu w domu?", to odpowiadamy mu: "wiesz, musiałem to zrobić, inaczej dostałbyś kijem,powinieneś mi raczej dziękować".

Później po latach wpadł z wizytą zgrzybiały sąsiad. I mówi: "pamiętasz te czasy jak pies szczekał? Widzę że teraz u Ciebie rządzi. A pamiętasz jak poprosiłeś mnie żebym go sprał kijem? To ci było! A ja przecież wcale nie chciałem źle. Spokojny człowiek byłem."

Pies słucha ze zdumieniem: "prosiłeś żeby mnie tłuc kijem? A mówiłeś że broniłeś nas przed sąsiadem! Tymczasem on wcale nie chciał mi nic zrobić!" My na to mówimy: "ale przecież on chciał naprawdę cię stłuc tym kijem!" Na to sąsiad: jaaa? skądże! Przecież są dowody że nie chciałem tu nawet wchodzić a to ten gamoń mnie prosił żebym przyszedł.

Pies wściekły: o nie! Sąsiad jest dobry chłop, nie chciał mi nic zrobić. To ty mi założyłeś kaganiec bo chciałeś zachować prawa do domu. Pod sąd!

Sąsiad milcząco się uśmiecha, ale trochę mi też współczuje. Milczy. Wie że historia jest mocno skomplikowana i ani on nie ma czystego sumienia, ani my. Czasem pies usłyszy strzępki tej historii: że prosiliśmy, a kiedyś sąsiad machał pałką, że inny sąsiad obserwujący naszego sąsiada zauważył że przecież nasz sąsiad odłożył kij. Pies mówi więc: no tak, przecież widziano że kij był odłożony. Zatem nikt nigdy by mnie nie pobił. Nigdy jednak nie pozbierał tej historii w całość. 

Pies oddał nas pod sąd. Na psim sądzie musimy się bronić: cały czas było zagrożenie że przyjdzie sąsiad, przecież machał pałką, groził. Psi prokuratorzy mówią: są dowody na to że nie chciał wchodzić, mówi o tym inny sąsiad a ty po prostu chciałeś mieć prawa do domu. My na to: ale pies szczekał coraz głośniej, był coraz bardziej wściekły, nie dało się już z nim żyć, był wściekły.

Psi sejm najpierw orzekł, że faktycznie sąsiad mógł przyjść z pałką. Psi sąd jednak orzekł że założyliśmy kaganiec nielegalnie a groźby wejścia sąsiada w ogóle nie było.  Nikt już nas nie słucha że machał pałką. 

"Udawał!" - orzekli niektórzy psi historycy. Inni orzekli "nie chciał tu przychodzić bo miał rozróbę z innym sąsiadem". 

Tylko niektórzy wiedzą że to wcale nie było tak jak na psim sądzie. Wcale nie broniliśmy psa przed sąsiadem, gdyby przyszedl z pałką nie walczylibyśmy z nim. Przyglądalibyśmy się jak leje psa. Ale też prawdą jest że wcale nie chcieliśmy żeby sąsiad lał pałką naszego psa, ale baliśmy się go. Staraliśmy się opóźnić jego przyjście, dawaliśmy psu mięso - a ten chciał więcej i więcej, aż zaczął szczekać na naszego sąsiada nawet. I prawdą jest że sąsiad co prawda powiedział nam że nie przyjdzie, ale tak naprawdę to trzymał bejsbol w pogotowiu i na manekinach trenował jego użycie. A psy dały mu wiarę w zapenienia że przecież nic by nie zrobił. Na szczęście niektóre psy dały wiarę nam że chcieliśmy psa obronić. Do dziś te 2 grupy psów nie znoszą się i obszczekują nawzajem. Tymczasem prawda leży gdzieś w odcieniach szarości.

(Tekst jest własnością intelektualną i jest chroniony prawnie. Zanim wkleisz ten tekst na swoją stronę WWW, zapytaj: lukaszrzepinski@gmail.com) 
 

 

37 lat, pracuję jako specjalista w Oslo pisuję głównie o historii i ekonomii ostatnio o podrózach, mentalności Skandynawów i Chińczyków

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura